sobota, 30 stycznia 2016

Od Lydii

  Spokojna noc... Tak myślałam gdy nie zadzwonił ten cholerny budzik! Jak zawsze... do roboty Lydia... Wstajemy... Nie pozwolimy ci spać cały dzień... Ktoś tu musi zarabiać... A kto inny jak nie ja?! Mam dwa psy na utrzymaniu. Forestera i Eder. Psy Górskie... Ja się pytam po co ja trzymam dwa psy górskie w małym mieszkaniu?! W sumie, nie jest takie małe... ALE PSY GÓRSKIE! W MIESZKANIU! Muszę sobie za niedługo kupić jakiś mały domek na obrzeżach miasta, najlepiej przy lesie. Mój apartament jest przy lesie. Dziadek nawet o tym pomyślał, został mi tylko on. Staram się z nim spędzać dużo czasu, co nie zawsze jest możliwe. Zostałam Alphą Główną klanu, który kilka miesięcy temu został doszczętnie wybity. Przez Łowców, może i uważają, że jesteśmy słabi (dlaczego ja mówię w liczbie mnogiej, przecież już nikt z Wojowników nie żyje, prócz mnie, i dziadka, który ukrywa swoją wilczą naturę i odszedł z klanu), pewnie wiedzą, że przeżyłam, ale jak wyglądam to już dla nich Morze Martwe. Za niedługo się dowiedzą, gdy będę ich wybijać. Po kolei każdego, z zimną krwią. Dla nas nie mieli litości, to i ja dla nich taka będę.
Poczułam jak coś liże moją twarz. Ja już nawet wiem, nie co, ale kto. Otwieram oczy i kogo widzę? Eder, małego pulchnego szczeniaka. A Forest? On pewnie od kilku godzin ślęczy nad miską i czeka aż tam coś wsypię. Są rodzeństwem, ale takim różnym. Podobnie jak ja z Octavią, Ona - roztrzepana i wesoła, ja - wredna i mściwa. Duet doskonały!
Postawiłam szczeniaka na podłodze, na co ten od razu wybiegł z sypialni. Poszłam w jego ślady i postawiłam swoje gołe stopy na zimne panele. Wyszłam wolnym krokiem z pomieszczenia kierując się do kuchni. Gdy już miałam przekraczać próg poczułam dosyć mocno okropny odór. Wilcze zmysły, strasznie wyostrzone, co czasami jest strasznym utrudnieniem.
Robię pierwszy krok, i zgadnijcie co zobaczyłam. Może zgadniecie może i nie. Forest zrobił g*no pod stołem... I jeszcze je powąchał. Moje psy są takie głupie czy tylko udają?
Wzięłam psiaka na ręce i położyłam w innym miejscu - przy miskach. Wyjęłam z szafki karmy dla szczeniąt i nasypałam każdemu po trochu. Teraz idziemy na misję.
Wzięłam ręcznik papierowy, zabrałam tym kupę spod stołu i spuściłam w kiblu. Tylko, że smród nadal pozostał. Odświeżacz powietrza, i otwórz okno. Zrobiłam to, umyłam ręce i nalałam wody do czajnika. Zapowiada się ciekawy dzień...
Zgadnij ile później!
Wybiegłam z mieszkania jak burza, zaraz się spóźnię na autobus, jeśli zdążę będzie to cud.
Ty... zdążyłam!
Jednak... czuć było smród Łowców... Mnie nie rozpoznają, mam mocne perfumy, a jeśli poczują psa, mogę się obronić Forester'em i Eder. Posiadanie psów jest nawet rzeczą obronną.
Dotrwałam w autobusie, skrócili moje męki podjeżdżając na mój przystanek. Wysiadłam i potykając sie o chodnik ruszyłam w stronę pięknego baru, o pięknej nazwie (czujecie ten sarkazm?). Jak można nazwać restaurację "Swojsko", skoro tam nic swojskiego nie ma, no może prócz piwa i ryby z frytkami. Ehh... dlaczego ja tam pracuje?
Otworzyłam drzwi od zaplecza, przywitałam się z kierownikiem, przebrałam się i ruszyłam na salę. K*wa, znowu czuję Łowcę... Coraz wyraźniej... Podchodzi do mnie...

< Muryo? Dodałabym coś jeszcze, ale boje się twojej reakcji XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz