niedziela, 31 stycznia 2016

Od Lydii cd. Myuro

 Poszedł... Ha! Jeden zero dla mnie! Nie będę za nim biegła, nie chce mi się. Ruszyłam w stronę miasta, a raczej tej małej chatki po swoje rzeczy. Nie zwlekając zmieniłam się z powrotem w człowieka. Buty i nogawki miałam lekko zakrwawione, koszula też wcale lepiej nie wyglądała. Trochę poszarpana i poplamiona szkarłatną cieczą.
Gdy dotarłam do budynku, w którym zostawiłam swoje rzeczy, wyciągnęłam z torebki ubrania na zmianę - przezorny zawsze ubezpieczony. Szybko się przebrałam, poplamione ciuchy wrzuciłam pośpiesznie do środka torebki. Przerzuciłam ją oraz kurtkę przez ramię i wyszłam na zewnątrz.
W domciu ^^
Wchodząc do mieszkania rzuciłam wszystko na podłogę i weszłam do kuchni. Lepszego widoku nie mogłam zastać. Lodówka otwarta na oścież a wszystkie produkty rozsypane po podłodze, wśród nich dwa psy. Ja je kiedyś ukatrupię. Bez słowa wzięłam obydwa na ręce i wrzuciłam do łazienki, tam sobie nic nie zrobią, co najwyżej się umyją - a to by mi było na rękę.
Zabrałam się za sprzątanie tego całego burdelu, który wykonały moje psy. Niektóre rzeczy nadawały się jeszcze do jedzenia - jakiś ser, cebula, czosnek... I tak je trzymam tutaj dla niepoznaki, czasem coś zjem - bo natknę się na coś pysznego - lecz to i tak nie zaspokoi mojego głodu.
Po posprzątaniu tego całego bałaganu (dziękuję pieski) wyszłam kupić... jakieś najpotrzebniejsze rzeczy. Czyli w skrócie mówiąc to, co mi psy zjadły lub też rozwaliły.
Coś tam... dalej?
Weszłam do sklepu, tu przynajmniej jest cieplej niż na dworze. Do koszyka wrzuciłam... mleko, jajka, pomidory, ii coś tam jeszcze. Po zebraniu tego wszystkiego podeszłam do kasy. Baba jak zwykle ponura i wredna. Patrzy na mnie jakbym jej zniszczyła życie. Ehh, nieważne. Zapłaciłam jej i wyszłam z miejsca grozy, które nazywają sklepem.
W drodze powrotnej do domu (była jakaś dwudziesta) natrafiłam na faceta po czym od razu wylądowałam na ziemi, słyszałam rozbijające się jajka. Miałam ochotę mu rozszarpać gardło, ale się powstrzymałam.
Dodajmy do tego, że z tym gościem walczyłam... Ku*a...

< Myuro? Przez ciebie tracę wenę :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz