Siedzę w moim aucie, czerwona Mazda 6, zarabiam dużo więc stać mnie było na to cacko z ubiegłego roku. Skończyłam już robotę, jutro mam wolne, jest po siedemnastej. Moje plany na dziś wyglądają następująco: Idę do lasu i szukam Hinami. Tak, muszę ją znaleźć, gdy ona mnie potrzebuje wie gdzie mnie szukać, a gdy ja jej, to gó*o wiem o jej aktualnym położeniu.
Odpaliłam samochód i pojechałam pod swój blok. Do mieszkania odniosłam torebkę, zabrałam tylko klucze. A teraz? Teraz do lasu, idziemy szukać Hinami.
Coś tam później...
Spacerowałam ścieżką i próbowałam wyczuć jakąkolwiek oznakę, że mogę znaleźć tu to małe bydle. Przy okazji pada śnieg, i jest zaj*cie! Nie lubię zimy, mimo to, że się w niej urodziłam, ale i tak jej nie lubię. Jest zimno i... zimno. To wystarczający powód.
Idąc tak tą ścieżką usłyszałam szelest w krzakach i poczułam znajomy zapach. Albo Adam albo Hinami, śmierdzą tak samo, co wk*ia. Postanowiłam za nim iść. Wkroczyłam w głąb lasu podążając za dźwiękiem, stąpałam cicho by niczego nie zagłuszać.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy i usta.
- Zgadnij kto to?! - szepnął mi do ucha znajomy głos, co za sk*el.
- Adam ty ch*u! - wyrwałam się i obróciłam przodem do niego.
- Nawet zrobić niespodziankę przyjaciółce nie można... - zrobił zniesmaczoną minę, ja ci zaraz dam przyjaciółkę.
- Nie jestem twoją przyjaciółką, co najwyżej koleżanką - wyprostowałam się, cały czas byłam w pozycji gotowej do ataku, w sumie, po nim wszystkiego się można spodziewać.
- Ach Raksha, ranisz mnie - położył sobie rękę na sercu.
- Ja cie zaraz zranię! Tak cię palnę, że zobaczysz gwiazdy na niebie! - warknęłam.
< Adam? Sorry, że takie krótkie ale resztę weny wykorzystuję >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz