wtorek, 2 lutego 2016

Od Hinami

Siedziałam tego ponurego dnia na ławce w parku, patrząc w pochmurne, szare niebo. Porywisty, chłodny wiatr wiał z północy, mówiący sam za siebie o nadchodzącej ulewie. Westchnęłam cicho, myśląc o czymś, jednak mały zwierzak wyskoczył mi na kolana.
- No co malutka? - odparłam głaszcząc delikatnie rudą wiewiórkę. Z chmur wolno zaczęły spadać pierwsze zimne krople deszczu, były duże, lecz kiedy leciały szybciej zmniejszając swoją objętość, czym były bliżej ziemi stawały się drobne jak mak. Powietrze było rześkie, takie bez skazy, przyjemnie się oddychało. Chwilę siedząc w ulewie, stwierdziłam, że warto pójść do restauracji i napić się ciepłego kakao. Wstałam wolno i ruszyłam prosto przed siebie idąc pustą ulicą. Założyłam kaptur na głowę oraz owinęłam się szczelnie chustą. Zatrzymałam się na krótko przed restauracją "Epicure". Był to budynek 2 piętrowy, z dużymi weneckimi oknami ozdobionymi filarami. Drzwi były zrobione drzewa bukowego, ozdobione złotymi wzorami. Z wyglądy można by stwierdzić, że była to restauracja dla bogaczy, jednak nim otwarto tutaj restaurację, znajdował się tu ratusz. Wchodząc do środka, można było podziwiać piękne wnętrze, podłoga z paneli, pomalowane na beżowo ściany ozdobione pięknymi obrazami wspaniałych malarzy, lampy wiszące wysoko u sufitu.
Gdzieniegdzie znajdowały się rośliny ozdobne. Po prawej i lewej stronie, od drzwi głównych znajdowały się okrągłe stoliki, były tylko mieszące dwie czy trzy osoby. Na nich był położony śnieżnobiały obrus, a na środku świeczka, obok której stał piękny liliowy storczyk. Naprzeciw drzwi, stał bar, gdzie było mnóstwo alkoholi i różnego rodzaju napoi. Obok baru, po lewej i po prawej stronie znajdowały się drzwi na kuchnię, a obok tych drzwi były schody wyłożone czerwonym dywanem, prowadzące na 1 piętro. Nie wchodziłam tam, ponieważ tam na drugim piętrze była strefa palaczy. Na dachu był ogród - piękny, z mnóstwem kwiatów. Tam też można coś zjeść, jednak należy pamiętać, że wtedy padał deszcz.
Po bokach schodów były ubikacje, dla inwalidów, mężczyzn i kobiet. W całej restauracji było strasznie tłoczno, nie dziwię się - nie dość, że piękne wnętrze, to na dodatek pyszne i tanie jedzenie. Nim weszłam tutaj, zdołałam przeczytać zgłoszenie o pracę. Potrzebują 3 barmanów i 5 kelnerów. Usiadłam sobie przy stoliku, który znajdował się na samym końcu ogromnej sali. Wzięłam do ręki menu, zdejmując kaptur, popatrzyłam co mają w spisie, jednak nie było nic takiego, co mnie zainteresowało. Wtem podszedł do mnie kelner ubrany w białą koszulę z kieszonką na piersi, w której był długopis, a obok niej była plakietka z imieniem i nazwiskiem, miał na sobie czerwony krawat i czarny fartuch zawiązany wokół bioder. Jego włosy były dość ciemne, a oczy szare, przyznam, że był bardzo przystojny, mimo, że był kierownikiem.
-Dzień dobry, ma pani jakieś zamówienie? - spytał wyciągając notes z fartucha.
-Ciepłe kakao poproszę... - odparłam cicho uśmiechając się sztucznie, miałam już taką wprawę, że ciężko było odróżnić mój naturalny uśmiech od udawanego. Chłopak zniknął w kuchni, a po chwili przyniósł to o co prosiłam.
-Proszę! - powiedział kładąc napój na stolik. - Coś jeszcze? - spytał.
-Nie, dziękuję. - odparłam. Mężczyzna odszedł a ja wzięłam się za picie. Ciepło napoju sprawiło, że poczułam się znacznie lepiej. Wtem ktoś podszedł do mojego stolika, nie podnosiłam wzrok na daną osobę.
-Można się przysiąść? - usłyszałam głos. Był jakoś dziwnie znajomy... Ale nie, to przecież niemożliwe.
Kiwnęłam głową, zgadzając się. Powoli moje ubranie wysychało na mnie, a wiewiórka, która mnie polubiła wyszła z kieszeni i ułożyła mi się na kolanach.
-Hm.. Jak się nazywasz? - spytałam po raz pierwszy podnosząc wzrok na przybysza.

< Jakiś ktoś? :3 >


// Ostrzegam - to najprawdopodobniej jedyne takie długie opowiadanie na wstęp, reszta będzie nieco krótsza. No, przepraszam za błędy stylistyczne, czy inne gówna, ale przecież wielcy pisarze też mają ludzi od korekty XD //

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz