Adam podniósł mnie i posadził obok siebie na powalonym drzewie. Oparłam głowę na jego ramieniu, sama się nawet zdziwiłam z tego co robię. Objął mnie ramieniem, a drugą ręką zaczął gładzić po głowie... Cacy cacy (XD).
- Co się stało?
Nie odpowiedziałam, nie chciałam, nie mam zamiaru się komukolwiek zwierzać. Chociaż tylko on i Hinami mi zostali, traktuję ich jak swoja rodzinę... która mnie zostawiła, albo ja ich... Nieważne.
Szybko otarłam łzy, zrobiłam mu kuksańca w bok i od razu się uśmiechnęłam.
- Rakshuś, przecież płakałaś? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Kobiety zmienne są! - Wyszczerzyłam zęby
Ten westchnął i podniósł się z kłody.
- Mam ochotę coś zrobić - popatrzyłam na niego.
- Na przykład? - przekręcił głowę w bok, jak to robią psy w geście niezrozumienia.
- Czyń honory, wskakuj pierwszy do wody - wskazałam na jezioro.
- W zimie?
- Nie pie*ol, nic ci się nie stanie - wstałam i podeszłam do brzegu - wskakujesz i...
Nie dokończyłam, złapał mnie w talii i wrzucił, zanurzając całą w wodzie. Gdy się wyłoniłam spojrzałam na niego złowrogo.
- Wyglądasz teraz jak zmokła kura - zaśmiał się.
- W czym ja ci niby przypominam kurę? - podpłynęłam do brzegu.
Nic nie powiedział, tylko wskoczył do wody jednocześnie zanurzając mnie razem z nim.
I teraz nagle sobie przypomniałam, nie zamknęłam drzwi od mieszkania. Wyszłam na brzeg i spytałam tego milorda:
- Idziesz ze mną? Drzwi nie zamknęłam.
<Adam? Teraz jest łatwiej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz