Wchodząc do baru zaleciało łowcą. Postanowiłam to olać i usiadłam w kącie. W pewnym momencie odór był coraz bardziej wyczuwalny. Po chwili zauważyłam, jak jakiś mężczyzna dosiadł się do mnie. Je*ny łowca.
- Witam, miło poznać, Lukas z tej strony - powiedział stawiając drinka na stoliku.
- Że co, przepraszam? - zerknęłam na niego.
- No tak, intrygujące.- skomentował
- Ekhem?
- Co sądzisz o wilkołakach, które są demonami? - uśmiechnął się.
Zerknęłam na niego ze zdziwieniem, skoro już wie kim jestem, to hmm...
- Hmm, szczerze?
Przytaknął i uśmiechnął się szyderczo.
- Spi*alaj - uśmiechnęłam się, wstałam i wyszłam z budynku. Nie będę rozmawiać z łowcami, na dodatek ten mi wyglądał na największą ciotę, jaką widziałam w całym moim życiu. Niech się pier*oli.
Skierowałam się w stronę parku, wyciągnęłam z torebki telefon i słuchawki. Włączyłam dowolną piosenkę i przyśpieszyłam tempa. Utwór, który włączyłam to... "Azhee - Poison". Stare... Muszę sobie zgrać więcej nowości, te już są nudne.
Usiadłam na pierwszej lepszej ławce, odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy... Znowu ten sam zapach...
Łowca.
< Lukas? Nijakie, wiem... Ale weny brak >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz