Godzina szesnasta. Mam tydzień wolny od pracy gdyż... Był pożar, fajnie nie? Tylko, że będę miała mniejszą wypłatę w następnym miesiącu. Ehh, trudno, przeboleję. Swój wolny czas spędzę z Adam'em, nie mam zamiaru się nudzić. I myślę, że z nim nie będę.
W domciu...
Otworzyłam drzwi, a tam co? Pierwsze co mnie spotkało na wejściu, to zapach spaghetti. Zamknęłam szybko drzwi i popędziłam do kuchni, mam nadzieję, że nie podpalił mi mieszkania.
- Wróciłaś! - krzyknął na powitanie, rozkładając ręce. Muszę przyznać, do twarzy mu było w fartuszku. Jeszcze wymachiwał szmatką, którą trzymał w prawej dłoni.
- Coś zrobił? - spytałam ściągając kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
- Obiad! - wrzasnął entuzjastycznie, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
Spojrzałam na górę naczyń w zlewie.
- Ja to będę musiała zmywać? - jęknęłam niezadowolona, odrywając się od mężczyzny.
- Najpierw zjesz - uśmiechnął się i nałożył mi trochę spaghetti na talerz. Wyciągnął widelec i zaniósł to na stół. - Smacznego!
Zajęłam swoje miejsce, wzięłam niepewnie widelec do ręki i nabrałam na niego trochę makaronu. Spróbowałam.
Adam patrzył na mnie uśmiechnięty, chciał znać moją reakcję.
- Du*y nie urywa - uśmiechnęłam się drugi raz nabierając makaronu. - Mistrzem to ty nie zostaniesz... Chociaż, jest zjadliwe.
Popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym: "Gardzę tobą!".
- ZMYWASZ! - rzucił szmatkę na stół po czym usiadł na kanapie i zaczął grzebać w kanałach.
Ja natomiast zjadłam w pośpiechu swoją porcję, by następnie podejść do Adama, usiąść na podłodze i zacząć się do niego przymilać. Ciekawe czy teraz podziała.
- Adaś...
- Nie - mruknął wgapiając się w ekran telewizora.
- No Adaś! - złapałam go za rękę i ściągnęłam na podłogę z kanapy. - Nie rób mi tego!
Rzuciłam się na niego, tuląc się do jego brzucha. Można było powiedzieć, że prawie... PRAWIE, na nim leżałam.
< Adam? Raksha sue naćpała ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz