Po jakichś pięciu minutach papier zupełnie nasiąkł wodą, więc... Rzuciłem nim w Rakshę. To za sprzątanie!
-EJ! - krzyknęła prawie spadając ze stołu.
Ja jednak udawałem, że tego nie zauważyłem i urwałem kolejny kawałek ręcznika.
-Adam, debilu, jesteśmy sami w domu.
Rzeczywiście.
Chwilę potem sam dostałem mokrym papierem.
-Ej! A to za co?! - oburzyłem się.
-Żartujesz sobie?!
-Całe życie - oznajmiłem i się uśmiechnąłem. - Wracam za chwilkę.
Podniosłem się z kanapy i udałem się do łazienki, bo skończyły się ręczniki (XD). Chwyciłem jakiś tam ręcznik z szafy i dokładne wytarłem głowę. Potem zdjąłem koszulkę, wycisnąłem ją nad umywalką i założyłem z powrotem. No, od razu lepiej.
Z ręcznikiem przewieszonym przez ramię wróciłem do dużego pokoju.
-No okej, jesteśmy w domu, miałaś zamknąć drzwi. Idziemy gdzieś, czy zostajemy? - mruknąłem.
<Raksha? Nawet nie wiesz, jakie to było trudne, ale, kuwra, skończyłam.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz