- Że co?! Wypraszam sobie.
Wzburzony wskoczył na kanapę i podciągnął kolana pod brodę. Próbował wyglądać na obrażonego, co średnio mu wychodziło. Usiadłam koło niego i od nowa zaczęłam się przymilać.
- I tak zmywasz.
Spojrzałam na niego zaskoczona, ja nie chcę zmywać. Nie lubię, to jest zue. Musze sobie w końcu kupić zmywarkę.
- Niech ci będzie - mruknęłam wstając, przy okazji zabrałam mu pilot i wyłączyłam telewizor, a teraz cierp! Póki ja nie umyję garów, ty będziesz siedzieć na du*e.
- Raksha, oddaj pilota. - wstał i powoli podszedł do mnie. Ja w tym czasie odkręciłam kran i nalałam do środka trochę płynu do naczyń.
- Nie, chyba, że to ty pozmywasz - odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam się szeroko. A tak na marginesie to pilota schowałam do szuflady ze sztućcami.
Nic nie mówił, tylko wrócił na kanapę. Nie zwracałam na niego uwagi, póki nie wykonałam roboty.
Wyciągnęłam z szuflady pilota i włączyłam telewizor.
- Adam, przez tydzień mam wolne, może zostaniesz u mnie na te kilka dni? Nie chcę się nudzić.
Spojrzała na mnie nieco zaskoczony. W sumie, nie żałuję, że się niego o to zapytałam, nie chcę siedzieć ten cały czas w mieszkaniu i tyć...
< Adam? Czo ty na to? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz