-Pewnie - powiedziałem wychodząc na ląd.
Chwyciłem bluzę, którą zdjąłem parę godzin temu. Leżała na pniu, więc nie była mokra. Zarzuciłem ją na Rakshę, bo pewnie było jej zimno. Na dziewczynę była o wiele za duża, ale spełniała swoją funkcję. Ku*wa, od kiedy ze mnie taki dżentelmen?! No, nieźle.
Gdy doszliśmy do domu spojrzałem na godzinę - 2:47. Jeszcze dość wcześnie.
-Wiesz co, chyba skoczę się umyć - rzuciła Raksha przez ramię.
-To skacz, poczekam.
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, jakby myślała, że chciałbym zrobić coś okropnego. Co z nią, myśli, że mógłbym ją podglądać?! Jak może?! To znaczy... Przez jedną straszną chwilę myślałem o tym, ale takiemu dżentelmenowi nie wypada.
-No idź już! Przecież nic głupiego nie odwalę - zmarszczyłem brwi i odprowadziłem ją wzrokiem do łazienki.
Podszedłem do telefonu stacjonarnego i wybrałem numer najbliższej pizzerii.
-Dzień dobry. Tak... Pepperoni. Średnia... - po podaniu adresu i innych bezsensownych rzeczy odłożyłem słuchawkę.
Co z tego, że nie ma dla mnie smaku? Przyzwyczaiłem się.
Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Odetchnąłem głęboko, jak zawsze, przed spotkaniem z człowiekiem. Jakimkolwiek. Poszedłem do drzwi i ze sztucznym uśmiechem je otworzyłem.
-Reszty nie trzeba - powiedziałem odbierając pudełko z pizzą i podając dostawcy banknot.
Zamknąłem z trzaskiem drzwi i usiadłem z powrotem na kanapie. Gdy tylko otworzyłem pojemnik uderzył mnie... Gryzący zapach. Z pewnością tylko wilkołak go wyczuje. Niezła próba, łowcy. Trująca pizza, tego jeszcze nie było. Chyba się tego nie spodziewaliście. No cóż, oni z pewnością tego zapachu nie czuli.
Jednak najbardziej zaniepokoiło mnie jedno - skąd wiedzieli, że akurat TUTAJ mają wysłać zatrutą pizzę?
Usłyszałem otwieranie drzwi, Raksha wyszła z łazienki.
-Jak mogłam nie wziąć ze sobą ubrań..? - wymamrotała.
Nie spojrzałem tam. Na pewno była w szlafroku albo chociażby owinięta ręcznikiem, ale na wszelki wypadek... O czym ja myślę?!
Po pięciu minutach przyszła sucha i uczesana. Mi tam mokre ubranie nie przeszkadzało, już zaczęło powoli schnąć.
-O pizza! Co za świetny pomysł kupować ludzki przysmak, którego smaku nie czujemy! - powiedziała kobieta siadając obok mnie.
-No co? Nie takie rzeczy się jadło. I tak bym jej nie zjadł.
-A to dlaczego? Kupiłeś ją, to teraz wpierd*laj! - roześmiała się.
-Hm, może na przykład dlatego, że jest zatruta. Nie czujesz zapachu?
<Raksha? Nooo, trochę lepiej ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz