poniedziałek, 8 lutego 2016

Od Adama CD Mary

Przechadzałem się akurat po lesie. Trzeba ruszyć d*pę z domu! A to się poogląda krzaczki, a to się pogłaszcze sarenki... Aha, już to widzę.
I wtedy coś usłyszałem.
-...fun. Ostatni raz się tak śmiałam jak spadałam ze schodów. - powiedział jakiś kobiecy głos.
Oho, ale turbo śmieszek. Zobaczmy, co ją tak bardzo rozbawiło. Zacząłem się cicho skradać w stronę głosu. Wreszcie zauważyłem ją - młoda kobieta, brązowe włosy. Cuchnie chyba jak żywiołak.
Byłem w cieniu, więc nie mogła mnie ujrzeć. A nawet jeśli, to siedziała tyłem.
W pewnym momencie zamknęła książkę, którą akurat czytała i... Rzuciła nią! Prawie we mnie trafiając! Książka jednak wylądowała parę centymetrów od moich stóp. Podniosłem ją cicho i otworzyłem na stronie, gdzie była zakładka.
-Wszędobylska maszyna do produkcji łajna? - spytałem przeczytawszy parę zdań. Wyszedłem z cienia widząc zdziwienie dziewczyny.
-Skąd ty..? - zmarszczyła brwi.
-Spokojnie - powiedziałem rzucając jej książkę. - To jest nieważne. Kobieto, co ty czytasz?!
-Śledziłeś mnie?! - wstała z kamienia i gniewnie podeszła w moją stronę.
-Ja też zadałem pytanie. Ale proszę, ignoruj mnie sobie! Po co ktokolwiek ma się mną zadręczać?! Lepiej ignorować! A odpowiedź brzmi - nie, nie śledziłem cię.
Zauważyłem, że kobieta nie wie, jak zareagować, więc wziąłem sprawy w swoje ręce.
-Adam Lewis vel Artysta, do usług - powiedziałem kłaniając się delikatnie. - Albo po prostu Adam.
-Mary. Czy ty... - zatrzymała wzrok gdzieś ponad moją głową. Aha, rogi.
-Ee, tak, jestem demonem. A ty żywiołakiem, zgadłem?


<Mary? Wybacz, że tak sztywno, ale jakichś konkretnych pomysłów brak .-.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz