- Jaa... Ja...- zaczęła mówić.
- Ja też- odpowiedziałem krótko- Nic nie mów. Oboje o tym wiemy, nie potrzeba Nam słów, wystarczą czyny.
Nasze oczy znowu się spotkały. W całym domu była taka cisza, że słyszałem jedynie nasze oddechy i bicie serca swojego, jak i Danielli. Zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. Nagle w ogrodzie coś wybuchło. Wybuch wybił szyby w salonie i rozniecił się pożar. Siła uderzenia była tak duża, że odrzuciła nas. Oszołomiony podniosłem się i rozejrzałem. Szukałem Danielli. Leżała pod drzwiami. Podszedłem do niej i wyniosłem na zewnątrz. Dziewczyna zaczęła się przebudzać. Leżąc na moich rękach chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Wtedy pocałowaliśmy się. Wstaliśmy i udaliśmy się do ogrodu. Nie chcieliśmy dzwonić na straż pożarną. Będzie zadyma i taj dalej. Dan zaczęła wypuszczać z rąk strumienie wody. Było mi głupio, że nie mogłem jej pomóc. Moim żywiołem jest ogień (i światło) więc nie mam jak jej pomóc. Złapałem szlauch i pomagałem dziewczynie w gaszeniu. To była dość dziwna sytuacja. Pożar został ugaszony.
- To w takim razie... Pójdźmy do mnie- zaproponowała Daniella.
- Jeśli to nie problem...
*w domu Danielli*
Siedzieliśmy na kanapie popijając kawę. Wtedy Daniella zaczęła rozmowę:
- Mam dla Ciebie propozycję. W końcu teraz nie masz gdzie mieszkać, więc... Może chcesz nocować u mnie?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Było mi głupio.
- Wiesz, mam też...
- Ale masz mnie- przerwała mi.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Taka rozmowa nam wystarcza. Nie potrzebujemy słów, aby się zrozumieć.
- Przekonałaś mnie...- odpowiedziałem- Tylko... Muszę chodzić normalnie do pracy, więc wrócę do domu i zabiorę jakieś swoje rzeczy.
- Jasne, idź.
Wyszedłem z mieszkania Dann, z uśmiechem na twarzy mimo tego pożaru. Dziwne, co nie?
<Daniella? Dziękuję ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz