czwartek, 10 marca 2016

Od Danielli CD Rakshy

Do Rakshy ktoś zadzwonił. Widać było, że wkurzyła się. Skończyła rozmowę i wyłączyła ogień na kuchni.
- Dan, ja wychodzę, ty zostajesz.- powiedziała.
- Jasne, jasne.-odpowiedziałam ze (sztucznym oczywiście) uśmiechem na twarzy.
Dziewczyna wyszła, a ja od razu wstałam. Zmartwił mnie jej 'tajemniczy telefon'. Wzięłam jeszcze łyka ciepłej kawy i od razu wyszłam z mieszkania. Szłam cicho, z odpowiednią odległością krok w krok za dziewczyną. Przed przejściem dla pieszych samochód wyjechał nagle z uliczki. Przejechał 2 centymetry przede mną. Stanęłam jak wryta. Uspokajając oddech rozejrzałam się za Rakshą.
- Szlag!- krzyknęłam -Zgubiłam ją, przez ten chole*ny samochód.
Zaczęłam szukać rozpaczliwe dziewczyny. Przez 10minut zdążyłam być jakieś 15razy w tym samym miejscu. Usiadłam w parku na odpoczynek. Siadając na ławce złapałam się za brzuch.
- Dobra skończ! Raksha. Trzeba ją znaleźć.
Wstałam i zaczęłam węszyć dziewczyny. Nagle poczułam jej woń mocno. Jednak było to podejrzane- było to zmieszane z jakimś innym zapachem. Jakiegoś wilkołaka, takiego jak my. Idąc za zapachami przechodziłam przez wiele dzielnic. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Wyjęłam go z kieszeni: Jack. Kurcze! W takim momencie... Chłopak ma to wyczucie czasu...
- Tak?- powiedziałam odbierając telefon.
- Gdzie jesteś?
- Na mieście. A o co chodzi? Nie mam czasu, śpieszę się!
- Oj nie bulwersuj się tak. Co ty taka wkurzona?- powiedział Jack śmiejąc się.
- BO JESTEM ZAJĘTA. KONRKETY FACET, KONKRETY...
- Kogo szukasz?
- Yyyyyyy... Skąd wiesz, że kogoś szukam?- spytałam zdziwiona.
- Możliwe, że Cię widziałem.- zasugerował chłopak
- Rakshy, co Cię to...
- Dzielnica Piąta
- KOCHAM CIĘ!- zakończyłam rozmowę, chowając telefon do kieszeni.
Zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę, gdzie mogła znajdować się Raksha. Byłam strasznie wkurzona, ale lekko przestraszona. JEST! Widzę ją! Stała na końcu drogi, rozglądając się. Ufffff... Odetchnęłam z ulgą. Nic się jej nie stało... Nagle podeszła do niej dziewczyna o długich, kręconych, blond włosach w krótkiej czerwonej spódniczce i czarnym płaszczu. No była dość wyzywająco ubrana... Chcąc zaatakować Rakshę rzuciła się na nią od tyłu. Raksha jednak zrobiła świetny unik. Za każdym razem, kiedy nieznajoma chciała zadać cios, Raksha świetnie go unikała. Podbiegłam bliżej. Kiedy dziewczyny poszły 'w zakątek' ruszyłam za nimi. Czując strach przed utratą przyjaciółki, zaczęłam działać. Ze wszystkich stron zebrały się wszelkie te mocne i słabsze wiatry. Powiewając utworzyły mały wir, który zmieszał nieznajomą. Trochę ją 'wykręciło'. Kiedy zaczęła już odzyskiwać równowagę i kontakt podeszłam i uderzyłam ją między łopatki rozgrzaną do czerwoności dobitnie pięścią. Rakhsa nie ogarniała o co chodzi i co się stało. Jasnowłosa padła na ziemię zaciskając pięści. Próbując wstać kopnęłam ją, stając nad jej ciałem zapytałam z pogardą:
- Czego chcesz? Od razu uprzedzam- mam dzisiaj zły dzień i radzę uważać na słowa, bo każde dzieli Cię od życia...
Raksha podeszła do mnie.
- To Frey. Dawna 'znajoma'. Z nią trzeba mocno. Najpierw z nią, a później z Tobą się rozliczę...-powiedziała.

<Raksha?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz