Ból. Tak mogę jednym słowem opisać to co teraz czuję. Nie wiem co się ze mną dzieje. Dzięki temu, że straciłam przytomność mniej boli- jedyny plus. Nie jest tak źle. Głowa napie*dala jak na kacu, no może bardziej. Plecy bolą niczym w ciąży, nawet gorzej. Największy ból sprawia mi jednak brzuch. Nie wiem czemu, ale jest to podejrzane. Ból mimo braku przytomności jest okropny, nie do zniesienia. Leżąc przypominały mi się różne wspomnienia. Niestety jedynie te złe. Te związane z -, z moją przeszłością, z tym co było i sprawiało mi ból. W pewnym momencie usłyszałam głos. Nawet dwa- kobiety i mężczyzny. To była Raksha i jakiś chłopak o cudnym głosie. Zaczęłam powoli 'wracać do świata żywych'. W moim brzuchu czułam jakby coś mnie zjadało, jakby mnie zżerało, jakby... nie potrafię tego opisać. Nagle poczułam coś mocnego na moim brzuchu. Zajęczałam dość głośno.
- Daniella! Ty żyjesz! - krzyknęła Raksha, ściskając mnie - Wybacz mi, że cię w to wciągnęłam...
Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Starając ukryć to co czuję uśmiechnęłam się.
- Rak-sha.- zaczęłam mówić - To nie twoja wina, że nie umiem walczyć. Wypadłam z kondycji. Mam strasznie mało czasu, żeby ćwiczyć.
- No to co? To ja Cię namówiłam, żebyś poszła razem ze mną...
- Ale to nie twoja wina...
Usiadłam. Przytuliłam dziewczynę tłumacząc jej, że to nie jej wina:
- Pod żadnym pozorem to nie Twoja wina, więc jak jeszcze raz tak powiesz, to Ci coś zrobię.
- Oj dobrze, dobrze. Ale jednak czuję się za to trochę wi...
- NIE! Tylko dokończysz, a coś Ci zrobię!- przerwałam jej.
Zaczęłyśmy się śmiać. Wstałam. Nie, jednak to zły pomysł, za szybko. Usiadłam znowu. Aby zająć jakoś czas zaczęłam rozmowę:
- Jaki chłopak tutaj był?
- Oooo, widzę, że słyszałaś. Hehehe... To był Adam. Napisałam do pierwszej lepszej osoby, żeby nam pomogła. No i padło na niego. A co?
- Nie nic, tak pytam tylko. Pierwszej lepszej powiadasz? A może po prostu był pierwszy dlatego bo masz z nim najwięcej SMS'ów, co?
- Hahahahahahahahahaha...No jasne. I ty też 'tak tylko pytasz'. Yhyyyym...
- Dobra. Idę na chwilę do łazienki.
- Okej. Chcesz herbatę, kawę?
- Możesz zrobić kawę.- odpowiedziałam wstając.
Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o szafkę. Patrząc w lustro, bałam się. Zdjęłam płaszcz. Powoli podciągnęłam koszulkę do góry. Chciałam krzyknąć jak najgłośniej, jednak powstrzymałam się. Przerażona założyłam płaszcz i wyszłam z łazienki.
- Raksha, wiesz co muszę wracać. Przecież za niedługo idę do pracy. Sorrka, ale muszę iść.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze dziwieniem.
- Idziesz do pracy po takim 'wypadku'? Nie lepiej żebyś wzięła wolne i odpoczęła?
Zamilkłam.
- Eeeeee... Muszę, na razie.
<Raksiuu? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz