wtorek, 8 marca 2016

Od Rakshy CD. Danielli

- Raksha, wiesz co, muszę wracać. Przecież za niedługo idę do pracy. Sorrka, ale muszę iść.
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Idziesz do pracy po takim 'wypadku'? Nie lepiej, żebyś wzięła wolne i odpoczęła? - spytałam, kładąc czajnik na ogniu.
Zamilkła.
- Eeeeee... Muszę, na razie.
Podbiegłam do niej i chwyciłam za nadgarstek. Zaprowadziłam ją do kanapy i kazałam jej usiąść. Nigdzie nie będzie się wybierać!
- Nie ma, nigdzie nie pójdziesz! I ja tego dopilnuję - wskazałam na siebie, po czym podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz, którego następnie schowałam go do tylnej kieszeni spodni.
Spojrzałam na Daniellę. Ta wlepiała we mnie swoje gały ze zdziwienia. No co? Nie wyjdziesz, nie pozwalam.
- Ale ja napra...
- Cicho! - nie pozwoliłam jej dokończyć, po chwili zadzwonił mój telefon. Szybko go odebrałam, po czym warknęłam - Czego?!
- Słyszę, że masz zły dzień wilczku - usłyszałam nieznajomy mi dotąd głos.
- Kto mówi? - spytałam, opierając rękę o blat stołu.
- Hmm, jakby to ująć... - zamilkła, po chwili dodała - nie wiem czy mnie pamiętasz, ale z tej strony Frey. Jestem w twoim mieście i... obserwuję cię już od jakiś dwóch tygodni.
Frey... Nie widziałam się z nią ponad wiek. Wiedziałam, że to straszna żmija, i prędzej czy później się zemści, ale spodziewałam się raczej ataku z zaskoczenia, a nie takiej ostrożności z jej strony.
- Czego chcesz? - wysyczałam przez zęby.
- Hmm, spotkać się. Jestem na obrzeżach miasta, Dzielnica Piąta, jeśli się nie mylę. Bądź tam za pół godziny, jeśli cię nie będzie, zginą twoi najbliżsi... A i jeszcze jedno, nie próbuj żadnych sztuczek.
Rozłączyła się, co za ku*a. W sumie to też moja wina. Po kiego zabiłam jej brata? Nie wiem...
Wyłączyłam ogień, przez co woda w czajniku przestała się gotować.
- Dan, ja wychodzę, ty zostajesz.

< Danieł? Znoooowu action hehehe ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz