sobota, 12 marca 2016

Od Rakshy CD. Danielli

Wyszłam szybko z domu. Ku*a, serio?! Druga walka w ciągu jednego dnia, dajcie mi spokój ludzie... A dobra... nie jednego dnia, bo jest wpół do trzeciej w nocy.
Dobra kfa, co się będę piep*yć.
Użyłam teleportacji, czyli u nas demonów wygląda to następująco:
Gdy my się teleportujemy w dowolne miejsce, o którym pomyślimy, zamiast nas pojawia się czarny dym. Chyba już więcej nie muszę tłumaczyć.
Trafiłam w dokładnie to miejsce, w które chciałam. Przede mną stała Frey, jasnowłosa su*a. Pierwsze co zrobiłam, to przyłożyłam jej pięścią w twarz. Całe szczęście, że byłyśmy w opuszczonym miejscu. To jakaś fabryka, jeśli się nie mylę.
Zdążyłam już zauważyć, że Frey będzie działać agresywnie. Na jej głowie zaczęły wyrastać baranie rogi. Nie byłam jej dłużna. Rozwinęłam swoje pazury i wbiłam jej w brzuch.
Upadła na ziemię, a za nią stała...
Daniella.
- Czego chcesz? Od razu uprzedzam - mam dzisiaj zły dzień i radzę uważać na słowa, bo każde dzieli Cię od życia...
Podeszłam do niej.
- To Frey. Dawna 'znajoma'. Z nią trzeba mocno. Najpierw z nią, a później z Tobą się rozliczę...-powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
Przewróciłam blondynkę na plecy i wbiłam w jej klatkę piersiową pazury. Trzymałam tak, póki nie przestałam czuć jej bicia serca.
Gdy już nie żyła, wyrwałam jej serce.
Odwróciłam się do Danielli.
- Po coś tu przylazła co!? - krzyknęłam na całe gardło.


< Danieł? ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz